Dobro jest sobą, zło musi je udawać.
* * * * *
Laicyzm dla islamu
We francuskim dzienniku „Le Figaro” ukazał się wywiad z emerytowanym dyrektorem gimnazjów w Marsylii Bernardem Ravetem. Kierował on szkołami w północnych dzielnicach Marsylii, gdzie muzułmanie stanowią 90 proc. uczniów. Mówił o symptomach islamizacji, do jakich należy demonstracyjna odmowa jedzenia w stołówce z powodu mięsa, które nie spełnia rytualnych wymogów (choć można skorzystać z innych dań). Zdarza się też zmuszanie uczniów, a nawet nauczycieli muzułmanów do postu podczas ramadanu. Szykany spotykają też dziewczyny chodzące z gołą głową. Były dyrektor ubolewa w wywiadzie, że choć we Francji obowiązuje zakaz noszenia w szkole „ostentacyjnych oznak religijnych”, dziewczyny zdejmują chusty dopiero przed wejściem, a nawet już po wejściu do szkoły. W końcu zadaje dramatyczne pytanie: „Jaki sens ma nasza praca na rzecz laickości, jeśli politycy, kierowani klientelizmem wyborczym, pokazują tak wielką wyrozumiałość?”. Cóż, panie dyrektorze, właśnie na tym to polega, że tak usilnie pracujecie „na rzecz laickości”. „Laickość” to nicość, to oferta dla nihilistów i bezideowców. Czegoś takiego żadne społeczeństwo na dłuższą metę nie wytrzyma.